Jakże radykalnych okoliczności potrzeba, gdy odziejemy kogoś we własną wyobraźnię, maniakalnie wręcz uznając to później za rzeczywistość. Ale teraz nie było zmiłuj, nie było możliwości wytłumaczenia sobie przebiegu wypadków w ten czy w inny sposób. Wszystko podane na srebrnej tacy, z chirurgiczną wręcz precyzją oddzielone od jakiejkolwiek (innej) możliwości interpretacji. Jasne. Klarowne. Czyste. Jak bardzo można pomylić się co do człowieka, jak długo można wierzyć we własne wyobrażenie?