[...] Nigdy nie wiń odchodzących, sam byś od siebie odszedł, gdybyś miał w sobie tyle odwagi. Póki co modlisz się, by starczyło ci jej tyle, by wytrzymać zimę, przetrwać te wszystkie wieczory, które w twojej głupiej głowie były wypełnione spacerami w śniegu i zwyczajnym byciem razem.
Potem przyjdzie wiosna i może będziesz trochę silniejszy i nauczysz się trzymać mocno w ramionach to, co jest dla ciebie najważniejsze. A może zupełnie nie, może wszystko przegrasz. Nie wiesz tego.