Teraz wiem, że przez całe lata wydawało mi się, że mam czuć się inaczej, niż czułam. Jakoś. Wesoło. Albo nie narzekać. I zapierdalać. Nie umiałam odpocząć. Nie wiedziałam, co lubię naprawdę. Wiedziałam tylko, że mam zacisnąć zęby. Że jak mnie zaczyna, dajmy na to, boleć palec u nogi, to nieważne, nieważne, inni mają gorzej, powstańcy chodzili kanałami i się nie skarżyli, więc idę dalej, nie, nawet nie idę, staram się biec, żeby udawać, że mnie nie boli. I dopóki mi noga nie zacznie odpadać, to będę zapierdalała.
A tak nie można.
Nie można chodzić bez nogi.