Idę sobie opustoszałą drogą.
Cieszę się powietrzem, słońcem, ptakami i raduje mnie to, że moje stopy prowadzą mnie, którędy one będą chciały.
Na poboczu drogi spotykam śpiącego niewolnika.
Podchodzę i stwierdzam, że coś mu się śni.
Poprzez jego słowa i gesty zgaduję...
Wiem, co mu się śni: niewolnikowi śni się, że jest wolny.
Jego twarz wyraża spokój i zadowolenie, stawiam sobie pytanie...
Powinienem go obudzić, aby mu powiedzieć, że to tylko sen i żeby wiedział, że nadal jest niewolnikiem?
A może zostawić go, by spał tak długo, jak będzie mógł, ciesząc się choćby w snach swoją wymarzoną rzeczywistością.
— Jorge Bucay