Demokracja polega na tym, że jeżeli ja z panem i panią będziemy na bezludnej wyspie, to większością głosów ustalimy, że pani ma z nami na zmianę sypiać! To jest właśnie demokracja! A mając większość 2/3 wpiszemy to nawet do konstytucji…
… jeśli kłamstwo może służyć chwilowo, to jednak z czasem okazuje się bezwzględnie szkodliwe, a przeciwnie, prawda służyć będzie zawsze, choćby chwilowo miała zaszkodzić.
Dziś człowiek tak często nie wie, co nosi w sobie, w głębi swej duszy, swego serca. Jak często jest niepewny sensu swego życia na tej ziemi. Ogarnia go zwątpienie, które przeradza się w rozpacz.
Jakże wielką radość ma matka, kiedy widzi pierwszy uśmiech swojego dziecka. Taką samą radość odczuwa zawsze Bóg, kiedy widzi z wysokości nieba grzesznika, który zaczyna modlić się do niego całym sercem.
Chodzi o to, aby człowiek z ochotą robił to, co robić musi, by tego, co robić musi, nie robił tylko dlatego, że musi, by to, co robić musi, robił z pełnym upodobaniem i oddaniem.
Nie interesują mnie pozorne relacje, pozór kontaktów i samozachwyt, że jesteśmy en vogue, trendy, w głównym nurcie. Nie jesteśmy. Jeśli pani nie usiądzie i nie będzie mogła porozmawiać ze swoimi bliskimi normalnie, to jest pani w d*pie, za przeproszeniem. I siedem tysięcy znajomych na Facebooku nic tu nie pomoże.
Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną.
Jeśli nasze nastawienie jest złe, to fakt, że nie postąpiliśmy źle nie jest żadną chlubą. Ponieważ jedynym tego powodem jest to, że nie nadarzyła się ku temu okazja. To tak jakby usprawiedliwiać złodzieja, że okardł tylko jedną osobę, bo reszty nie dał rady. Nie zawsze czyny odzwierciedlą jacy jesteśmy. Okazja czyni złodzieja, ale jej brak nie sprawia, że staje się on uczciwym człowiekiem.
Czy pani wie, co to jest nie przynieść człowiekowi nadziei? To gorzej niż go oślepić i zabić. Ja wiem, że on czeka na tę nadzieję, i to ode mnie. Ja nie mogę z nim rozmawiać; ja czuję, że sam nie powinienem żyć. Cóż jest warte własne życie, jeśli się innym nie przynosi nadziei?
Cierpienie w miłości ma swój sens. Jest jedyną możliwością sprawdzenia miłości. Nieważne jest, jak kto cierpiał, ale dlaczego cierpiał. Jeżeli cierpiał z miłości do drugiego człowieka, to jego cierpienie jest świadectwem miłości. Potwierdza jego miłość. Prawdziwa miłość szuka trudnych dróg.
Nieraz myślę o teoretycznych wypowiedziach, koniunkturalnych sądach zubożonych brakiem wyobraźni. Opinie i mniemania wygłaszane lekko i ze swadą, skonfrontowane nagle z brutalną rzeczywistością słabną, tracą na sile, odpadają, aby wreszcie już tylko w pamięci pozostać gorzkim wyrzutem, gdy lekkomyślne słowo staje się ciałem. Ciałem umęczonym przez drugiego człowieka.